Muzeum, w którym poczułyśmy się jak król

W muzeum Polin jest dużo interaktywnych plansz. W tym muzeum można dotykać eksponatów, zabrać ze sobą coś (bilety, odbitki, alfabet).
Siedziałyśmy sobie na tronie króla. Był nie wygodny.
Żydówki po ślubie ścinały włosy i nosiły specjalne czepki (tak samo jak na polskiej wsi).
Jak zawsze najbardziej podobała nam się przedwojenna ulica.
Można tam zatańczyć,
obejrzeć film lub posiedzieć w kawiarni.
Zobaczyłyśmy ławki jakie były w dawnej szkole.
Po raz kolejny próbowałyśmy się dodzwonić do drzwi, ale nikt nie otwiera.
Po wyjściu z muzeum na ulicy Miłej znalazłyśmy Bunkier Mordechaja Anielewicza.
Jeszcze dalej jest pomnik Umschlagplatz, na którym wypisane są imiona.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak było dawniej cz.1

Znaczki turystyczne

Londyńskie muzea